Rosati naprawdę nie ma szczęście do byłych.
Tede nazwał ją "dziwką obciągającą w X5-tce suche konary", a Żuławski "szmatą, w którą spuszczają sie hollywoodzkie chuje".
Strach pomyśleć co powie kolejny facet RosatipoRozstaniuZRosati...
Były chłopak Rosati, Tede publicznie wyrażał radość, że nie zaliczył wpadki "robiąc Rosatkę". "Jaką moje dziecko miałoby matkę?" - pytał retorycznie. Zadedykował jej dwa utwory Mama mija i Suchy konar, co ma przywodzić na myśl mało ekscytujący seks ze starcem.
Tede wymienia Rosati z imienia i opisuje Andrzeja Żuławskiego wiekiem jako "Andrzeja 67".
Ty ustawiłaś się z chłopakiem, on nie jest dziadkiem, to jest stary dziadTy nie masz 20 lat, on z 70, fakt, czasem zazdroszczę takim kolesiom
Ty powiedz mi, co ty robisz z nim, on ledwo chodzi jak idziecie na film
Przecież on ledwo jedzie swoją s-class, czy tej kobiecie nie chodzi o hajs?
No co ty Tede, to musi być miłość, jak Andrzej 67 z Weroniką
Takich ludzi świat, ja go nie ogarniam, pomyśl, co się musi dziać w sypialniach,
Na światłach zwalniam, staje na czerwonym obok dziadka w X5, plus dwa lachony,
I tak patrzę się, i przez myśl mi przeszło, że to chyba musi być kurestwo
Refren:
Su... Suchy konar ssiesz
za miliony monet
sprzedałaś się (dziwko)
Żyję szybko, znam kilka historii, nie jesteś dziwką, chwilka, to sponsoring
On ci płaci za życie - taki układ, a ja mówię o kimś takim: kurwa!
Życie jest wygodne, ale nie za drobne, życiową stopę należy podnieść
I ty w to wierzysz, że jak z nim leżysz i mu obciągniesz, to jest cudownie
Oprzytomniej dziewczyno, weź się ocknij, to nie grzech, że jesteś dobra w te klocki
Tak samo ma dziwka z burdla, mówisz, że jesteś damą, a ona to kurwa
Coś jest nie halo, nie widzę różnic, ciebie rucha jeden, ją ruchają różni
Więc nazywajmy rzeczy po imieniu, nic nie mów, wiem, jesteśmy tylko ludźmi
Refren:
Su... Suchy konar ssiesz
za miliony monet
sprzedałaś się (dziwko)
Mama mija
Fajny masz wózek mama.
Czemu sama go pchasz.
Wszystko jasne zrozumiem jak będę miał własne / x2
A do tego życie pokazało ze bywa złudne.
Gdybym zaliczył wpadkę robiąc wtedy Rosatke.
To przemyśl jakie moje dziecko miałoby matkę.
No właśnie przemyśl to ziom bo to jest ważne.
Dziecko mogłem zrobić przecież prawie każdej.
A także kilka chciało zrobić mnie na dziecko.
Zawsze uważałem ze to jest kurewstwo .
a o uszy mi się obiło pod wycieraczka masz torby.
I niestety tak samo latasz na balety.
Więc po chuja wpierdalasz ludziom takie bzdety.
Nie to nie ty bo ty jesteś inny temat.
Taki co przemyśleć go 3 razy trzeba.
Jak tak można zjebać sobie życie tym wieku.
Trzecie dziecko w drodze jeszcze tylko parę miechów.
Nie wiesz jak to utrzymać nie wiesz skąd na to wziąć
trzeba było nie dymać masz przejebane ziom.
Dokładnie byłem przez chwile rodzicem.
Wiem jak to smakuje wiem czym to się je.
Uwierz wiem o czym mówię odpowiedzialność wiesz.
Bo to jest tak łatwo zrobić sobie dzieciaka.
I jarać się jak powie o tobie tata.
Ale na co dzień to ciężka praca .
Trzeba iść w to jak w ogień i nie zawracać.
Siedzę sobie tutaj popijam chmielo piwelo.
Kolejna mam mnie mija nawijam o tym dlatego.
Ty to weź porozkminiaj zanim będzie po jabłkach.
Będziesz miał szczęście jak to będzie ta babka.
Ekranizację "Wojny polsko-ruskiej" w reżyserii Xawerego Żuławskiego rozpoczyna scena, w której ogolony na łyso Silny wchodzi do baru i wszczyna burdę. Czy podobne zamieszanie chce wywołać swoim "Nocnikiem" Andrzej Żuławski – pisarz, reżyser, a prywatnie ojciec Xawerego? Książka ukazała się 1 marca nakładem Wydawnictwa Krytyki Politycznej.
Andrzeja Żuławskiego dawno już okrzyknięto specjalistą od skandali, tych filmowych i literackich. Reżyser od kilku lat filmów jednak nie realizuje, ostatni – "Wierność" miał premierę w 2000 roku. "Nocnik" jest 25. tomem w jego pisarskim dorobku. Do tej pory powstawały m.in. powieści, eseje i felietony (np. dla miesięcznika "Twój Styl"). Wśród tytułów warto wymienić m.in. "O niej", "We dwoje" czy "Listy do domu". "Nocnik", choć prowadzony chronologicznie, podzielony na wpisy, ma być gatunkiem przeciwstawnym dziennikom, po które tak chętnie sięgają uznani pisarze. Gatunkiem pozbawionym "czcigodności", wzniosłości, uciekającym od "stosowności", siekącym wszystko i wszystkich.
Już pierwszy pełnometrażowy film reżysera, "Trzecia część nocy", wzbudził duże emocje. "Trzecia część nocy" spadła jak meteor na kino europejskie, onieśmielała poetycką brawurą i plastyczną energią – pisał o filmie francuski krytyk, Michel Sineux. Podobnie było z ostatnim "polskim" obrazem reżysera - "Szamanka", nazywanym przez recenzentów ostatnim tangiem w Warszawie, a zrealizowanym na podstawie scenariusza Manueli Gretkowskiej. Intensywna, histeryczna rola Iwony Petry, wcielającej się w główną bohaterkę – studentkę Akademii Górniczo-Hutniczej, "Włoszkę", odważne sceny erotyczne, turpistyczny motyw surowego mięsa przewijający się w kilku scenach, a także trudności reżysera ze znalezieniem aktorki do roli głównej bohaterki, zniknięcie Petry przed premierą i niepojawienie się na niej Bogusława Lindy, odtwórcy roli antropologa Michała, który angażuje się w silny, erotyczny związek z Włoszką - spowodowały, że jest to jeden z najszerzej dyskutowanych polskich filmów ostatnich dwudziestu lat.
Sam reżyser tak określił swoją twórczość: Dla mnie kino jest okiem, które patrzy, a nie myślą, którą wyraża. Czy podobnie jest z literaturą?
W "Nocniku" reżyser wspomina wywiad - rzekę, który w 2008 roku przeprowadzili z nim Piotr Kletowski i Piotr Marecki. - Jak mało mi się chce, prócz tego, by z zaczynu tej książeczki – wywiadu dla »Krytyki Politycznej« – urosło coś na kształt rewolty przeciw dulszczyźnie i zakłamaniu, i beztalenciu, i całemu temu zasranemu kwaśnemu, gównianemu zatorowi Establishmentu, duszącego sobą energię, wolność (właśnie) i świeżość tego, co można i w kinie, i w literaturze, a więc i w polityce, i w myśleniu bezinteresownym…Ba, mam ciche poczucie, że Establishment, czyli Ancien Régime, zwycięży, pokona, zdusi, bo dotąd zduszał zawsze, w każdym ustroju, układając się w każdej układance (samego siebie z samym sobą)… Ci oszuści. Ci sklerotycy. Pogarda i lekceważenie, którym nie powinno się dawać głosu na powierzchni, pro publico bono, mogę przynajmniej wypróżnić w ten "Nocnik". Po to też został zamyślony”. Autor dokonuje rozliczenia ze sobą, kobietami, swoją twórczością. Do "Nocnika" spływają kolejne noce (reżyser pisze nocami, przepisuje dniami) – wypełnione nowymi lekturami, filmami, wydarzeniami, rozczarowaniami spotkanymi kobietami, refleksjami nad starością, radością z przyjazdu dzieci i w końcu, bólem (chyba?) po odejściu Esterki.
Literatura jest owszem mrówczą pracą, ale i bluźnierczą plotą – pisze Żuławski. I to w przypadku "Nocnika" sprawdza się doskonale. Długo przed premierą książki media prześcigały się w dociekaniach, kto kryje się pod postacią tajemniczej kobiety imieniem Esterka, o której reżyser pisze w "Nocniku". Wydana niedawno książka nie jest jednak pierwszą powieścią Żuławskiego z odniesieniami do rzeczywistości. W 2003 roku ukazała się "O niej", książka o tym, "co się stało z miłością", w której bohaterka, piękna francuska gwiazda filmowa, po siedemnastu latach związku z polskim artystą, odchodzi, chce rozpocząć nowe życie. Zdradzony mąż, i jednocześnie ojciec jej jedynego dziecka, popełnia samobójstwo. Rozpoznanie w bohaterce cech Sophie Marceau – wieloletniej partnerki reżysera - nie jest chyba szczególnie trudne.
Żuławski zaznaczał także wielokrotnie, że sportretowana przez niego w "Nocniku" Esterka nie ma nic wspólnego z rzeczywistą postacią. Zresztą, jeśli wierzyć temu, co pisze w ostatniej powieści, "jedną i tę samą kochankę Junger spisuje pod różnymi imionami. Dobry chwyt, gdy się wydaje utwór za życia. Czy zdobędę się za życia swego, i Esterki, podsunąć komuś "Nocnik" pod nos? - można przypuszczać, że Esterka to zlepek różnych postaci. Taka deklaracja nie przekonała jednak najbardziej zainteresowanej całą sytuacją Weroniki Rosati, którą podobno łączył z Żuławskim płomienny romans. Aktorka w jednym z wywiadów powiedziała: - Obawiam się, że to nie pierwszy raz, kiedy mężczyzna za pomocą oszczerstw i kłamstw na mój temat próbuje zwrócić na siebie uwagę i korzystając z mojej popularności wypromować swój projekt.
Rosati z powieściową Esterką łączy naprawdę wiele. Po pierwsze, obie wywodzą się z wyszydzanego przez Żuławskiego "establishmentu", po drugie ojciec Rosati, tak jak ojciec Esterki jest politykiem, a matki obu związane są z przemysłem odzieżowym. Poza tym, najwyraźniej sama Rosati uznała, że jej życiorys przypomina biografię powieściowej Esterki. Reżyser tworzy wyraziste, pełne odwołań do rzeczywistości portrety bliskich bohaterki – O lustracji Esterka milczy, tata był komuchem i postministrem, a to uwiera lub dziś w gazecie o mamci Esterki, wielkiej zwyciężczyni w tym boksie, że rozdzwoniła się po redakcjach pism podających, jakoby kanapa, na której siedziała prezydentowa Kwaśniewska, została wykonana przez mamcie dla Jolanty; nie tylko pochodziła z „mojej kolekcji” (słowa mamci). Niegdyś prezydentowa i mamcia były zakumplowane, ale teraz gwiazda Kwaśniewskich zbladła, postkomuchy się rozleciały.[…] Więc kanapa mamci już nie dla Joli Kwaśniewskiej. O samej Esterce Żuławski nie wypowiada się także pochlebnie: – Wczoraj wierząca Esterka w zbożnej, państwowej telewizji. Taka mała, malutka, za malutka na brzeżku kanapy, w peruce – a jakże, bez peruki się nie ruszy, peruka ją powiększa, upiększa, jak i upiększa ją nachalno-kurewsko-egipski makijaż – w której wygląda staro, brzydko, wulgarnie, upodobniona do setek dup upodabniających się do setek śpiewających tandetę tandeciarek – grzesznie, ladaco, wyuzdanie, pospolicie – w audycji absurdalnej, z udziałem przemądrzałych, telewizyjnie podstarzałych dzieci. Esterka – drobna, krucha, zafascynowana starszymi mężczyznami, przypomina nimfetkę. Ulubioną bohaterką literacką Esterki jest, nie przypadkiem chyba, Lolita z powieści Nabokova. Po raz kolejny u Żuławskiego życie przenika literaturę i na odwrót.
Esterka jest także "hollywoodzka" albo bardzo chce taka być. Autor (bohater?) na temat Hollywood nie ma zbyt dobrego zdania: oglądam niestworzoną liczbę hollywoodzkich gniotów tandetnych i przemysłowych. […] Ta nicość, nijaka nicość tych pracowitych, industrialnych półproduktów rodzaju ludzkiego, niesłychana wulgarność gwiazd amerykańskich, niebywałe chamstwo ich zachowań, uliczne kurestwo kobiet, niewybredne zachowania mężczyzn – jacyż oni wszyscy brzydcy. […] Wzór dla Esterki. I dalej, że Esterka nigdy nie dopnie kariery, o której marzy, czytając te miriady książek o hollywoodzkich życiorysach[…]. I czuję zmieszany z gniewem wstręt, gdy tam jest(tam, czyli w Hollywood),za pieniądze głupich rodziców, spychając się do najdoskonalszego ssania chujów. Wszystko bowiem, co robi, robi ochoczo, ośleple, namiętnie i najdoskonalej, bo jest zbyt podchwytliwa, zbyt wyraźna, wyrazista, za stara, stara-maleńka […].
Nietrudno się zresztą domyślić w czasie lektury "Nocnika", że Żuławski opisuje sytuacje, o których było głośno w "tabloidowych" mediach. Między innymi tę, gdy w jednej z galerii handlowych paparazzi zrobili mu zdjęcie z Weroniką Rosati. – Mamcia – mówi Esterka - teraz krąży po galerii. Szuka, węszy… Na tropie zła. Chronią się w sklepie z butami. Drogimi i eleganckimi. Dwie eleganckie sprzedawczynie pokazują im salonik na boku, bez szyb wystawowych. – Jesteśmy ścigani – mówi im Hadrian. Panie z wyrozumieniem się uśmiechają. Na czarnych skajach nowobogackich siedzą Esterka i Hadrian dwie godziny… Bite… Jakby z Esterki wraz z tym kurewskim makijażem spadł ciężar jakiś. Ogłupiający. Zła dziecinność. Dziwkowe łotrostwo. […] To, co mówi, mówi innym językiem, innym tonem, z inna twarzą. Nie jest rozwydrzonym, choć bystrym kurwo-dzieciakiem. Jest dorosła. Jest dorosłą kobietą.
Jednak "Nocnik" to nie tylko bezwzględna krytyka popkultury. Gdyby Proust prowadził dziennik zamiast poszukiwań straconego czasu odejście Alberta (czyli Albertyny) byłoby notatką, no może paroma, zamiast straty tegoż czasu rozwolnionej, zasranej… Prousta w "Nocniku" Żuławskiego także odnajdziemy wiele - rozbudowane analizy uczuć, unieważnienie powieściowej intrygi rozumianej jako ciąg uporządkowanych wydarzeń, zmiany struktury artystycznej wypowiedzi, w tym perspektywy i technik narracji.Jest także oczywiście Esterka – jak proustowska Albertyna, wielka miłość głównego bohatera. Nawet poszczególne części książki noszą tytuły nawiązujące do tytułów tomów "W poszukiwaniu straconego czasu". To połączenie "wysokiej" literatury z popkulturą jest "Nocniku" rzeczywiście interesujące.
Główny bohater Żuławskiego nie ma imienia, mówi o sobie "ja". W niektórych fragmentach narracja zmienia się na trzecioosobową, pojawia się bohater o imieniu Hadrian. W wywiadzie z Cezarym Michalskim autor mówił: Julian Kutyła z Krytyki Politycznej, który "Nocnik" redagował, zresztą świetnie, cały czas strasznie nalegał, żeby dać podtytuł "powieść", że to wyklaruje sprawę. Ja uważam, że to nie jest konieczne. Jak ktoś nie jest w stanie tego zrozumieć, podtytuł mu nie pomoże.
Żuławski często sięga po dzienniki innych pisarzy. Mamy tu więc fragmenty diariusza Virginii Woolf, te najbardziej bolesne, w których autorka "Pani Dalloway" pisze o swoich chorobach, trudnych relacjach z innymi ludźmi i o wyczerpaniu związanym z natłokiem pracy pisarskiej. Poza tym gęsto cytuje Maraia czy Celine'a, który podobnie, jak Żuławski, nie szuka specjalnych eufemizmów, by opisać swoich adwersarzy - Był tez słowotwórcą i stylistą niezrównanym, jedynym nienawistnikiem francuskiej wywalcowanej grafomanii, gejzerem i erupcją, i lawiną językowych epitetów, śmieszności, trafności opisowych i grotesk, nadrealistą i pluskwą babrającą się w smrodliwych ciałkach, szparach, absurdalnościach i w nędzy intryg - wiele w tym opisie jadu i nienawiści, a jednocześnie podziwu dla zła, które Celine umiał reprodukować w swoich utworach. Autor "Podróży do kresu nocy" nie miał skrupułów, by opluć swojego pierwszego wydawcę. Pomstował też na Alberta Camusa, którego nazywał rachatłukumem, czymś przesłodzonym do mdłości. Celine i Żuławski wyrażając siebie, korzystają z podobnych środków. Atakują wszystkich i wszystko, kontestują obyczajowe normy, zajmują się cudzym życiem. Czy to jest ten przejaw wolności, o której tak wiele w "Nocniku" mówi Żuławski? - Kto by pomyślał, że w "Nocniku" znaleźć chcę, w końcu, wreszcie, swą wolność?
Już na początku książki czytamy, że "Nocnik" nie ma nic wspólnego z klasycznym dziennikiem. Te prowadzą pisarze mający siebie i swoje pisarstwo za czcigodne. Wśród tych żałosnych mlaszczeń Iwaszkiewicza i Stahlhelmowej godności Jungera wybijają się rozłożyste a mysie Dzienniki Dąbrowskiej, te są przynajmniej złośliwe. "Nocnik" powstał spontanicznie – Przez ostatnie miesiące rozstania z przyzwoitą N. i czekania na niechlubną Esterkę, rozpuszczoną trzy czy cztery razy zaczynałem "Nocnik", nie wiedząc, że ma być "Nocnikiem" właśnie... Mozolnie, w zatwardzeniu zaczynałem, po parę, paręnaście stron... Jak to o Moskwie i Kongresie Mirotwórców...Ta niepochlebna ocena wystawiona zapiskom Iwaszkiewicza czy Jungera może dziwić - ci pisarze wydają się bowiem mocno inspirować Żuławskiego. Wiadomość o tym, ze "Dzienniki" autora „Panien z Wilka” okazały się najważniejszą książką 2007 roku, komentuje w ten sposób: – Świadczy to o kompletnym rozmamłaniu intelektualnym, rozmiękczeniu małżowatych mózgów czytelników, niby to coś wiedzących. Galaretce gustów upozowanych nach „Hochkulturę”. Nudę, starość, nicość? Przeszłość to dla nich pewnik, wektor, muzeum. Muzeum to wyznacznik, wzór, garnitur. Lepkie nie od seksu (a szkoda), tylko od narcyzmu, te "Dzienniki", nic nie mówią o niczym, zwłaszcza nic o żonie - idiotce, za to dzianej, którą Jarosław wpędził w zasłużoną, kliniczną histerię. Żuławski jest w tych fragmentach chimeryczny i wzburzony, Ale, jeśli chcielibyśmy się dowiedzieć z "Nocnika" o nim czegoś więcej, będziemy rozczarowani. Pozostaje niedostępny. Przemyca tylko kilka szczegółów na temat siebie, zajmują go znajomi, rodzina no i Esterka.
Jednym z zarzutów stawianych "Nocnikowi" wulgarność języka, zwłaszcza wulgarność opisów Esterki. Bukowski, kolejny stary "grzyb" także pisał o swoich kobietach, i także nie robił tego subtelnie. Hadrian Żuławskiego, jak Chinaski z powieści Bukowskiego, jest egoistą, złośnikiem, starym dzieckiem. W książkach obydwu odnaleźć można przeraźliwą samotność i tęsknotę, zagłuszaną, jak pisał Bukowski kolejnymi próbami "wyruchania" śmierci. W końcu, jak mówi bohater "Nocnika", ta straszna pustka bez ciebie, kurewko, Esterko – przygniata.